Moje oczy nadal piekły ale już nie aż tak bardzo. Wciąż nie mogłem uwierzyć w to że taka słodka bezbronna dziewczyna potrafi tak dobrze się obronić.Wkurwiało mnie to tak samo jak pociągało. Nie wiem dlaczego ale nie chciałem żeby ktokolwiek ją dotykał oprócz mnie, chciałem by była szczęśliwa.Czułem to odkąd ją widziałem pierwszy raz , gdy spojrzała w moje oczy poczułem dziwne kłucie w sercu. Sam już nie wiem co się dzieje z tym starym Louisem który rucha i znika. Chciałem żeby była czuła się przy mnie bezpiecznie żeby śmiała się razem ze mną.
-Masz szczęście że mój menadżer nie odbiera- powiedziała odwiązując moje ręce i nogi - teraz wypierdalaj- prawie wywrzeszczała
-Ok , ok spokojnie-powiedziałem żartobliwie chwytając za klamkę furtki i wychodząc
Powolnym krokiem kierowałem się do samochodu. Wsiadłem ale nie odjechałem , tylko myślałem co zrobić.
Nie chciałem siedzieć w moim mieszkaniu ani gadać z chłopakami, postanowiłem że pojadę do parku.
Park był niedaleko więc dotarcie tam zajeło mi zaledwie 2 minuty. Uwielbiałem to miejsce. Kilkoro dzieci bawiło się na placach zabaw a obok spacerowało jakieś starsze małżeństwo. Ja ,jak zwykle zagłębiłem się w dalsze części parku. Było tam małe jeziorko i kilka ławek , odziwo nikt tu nigdy nie chodzi.
Usiadłem pod drzewem i zamknąłem oczy rozmyślając i odprężając się
Alice's POV
Wpadłam wściekła i poirytowana do domu .Chcąc ochłonąć postanowiłam wymyśleć tekst jednej z tych badziewnych piosenek które i tak nigdy nikomu nie pokaże ale wyobrażam sobie je jako hity znane na całym świecie. Wyciągnełam kartkę i zaczęłam wymyślać słowa.
Po ok. trzydziestu minutach skończyłam pisać tekst.Jeśli mam być szczera to ta piosenka naprawdę mi się udała. Schowałam notatnik pod łóżko i wstałam.
Nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Postanowiłam przejść się do parku.A właściwie to po parku bo podjadę tam autem.
**********************************jakiś czas później**********************************
Szłam sobie spokojnie alejkami mało odwiedzanego parku gdy nagle coś przykuło moją uwagę. Przymrużyłam oczy i zobaczyła chłopaka siedzącego przy drzewie.Uznałam żeby się tym nie przejmować i pójść dalej. Gdy podeszłam bliżej prawie nie wydarłabym się z przerażenia.Nie wiedziałam co mam zrobić uciec czy nie zwracać na niego uwagi. I tak i tak by mnie zauważył.Postanowiłam że pójdę dalej.
Gdy przechodziłam obok niego poruszył się i widać było uśmiech pojawiający się na jego twarzy .
-Kurwa- szepnełam pod nosem
-Witam ponownie -powiedział ironicznie
-Zostaw mnie w spokoju - powiedziałam prawie nieusłyszalnym szeptem
-Oj no weź nie bądz taką suką daj się chociaż poznać-spojrzał błagalnie
-Nie wiem czy to będzie konieczne , nawet cie nie znam- stwierdziłam
-Dobra w takim razie co chcesz wiedzieć?- zapytał
-No na przykład czy nie gadam właśnie z seryjnym mordercą -powiedziałam uśmiechając się
On również się uśmiechnął. Ale on ma śliczny uśmiech.
-Uwierz mi w życiu nikogo nie zabiłem , no chyba że pobiłem - zaśmaił się udając że uderza mnie w brzuch
-Ohh... no właśnie , myślę że taka bezbronna i niewinna dziewczyna nie powinna się zadawać z takim facetem- Stwierdziłam żartobliwie. W tej chwili oboje nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu.
-Widzisz , nie jestem aż taki zły-powiedział uśmiechając się
-A skąd ja mogę wiedzieć czy ty nie udajesz- zmrużyłam oczy udając zaciekawienie.
-Uwierz.. ja nigdy nie udaje-uśmiechnął się
-Mhmm-powiedziałam śmiejąc się- Emm przejdziesz się ?- zaproponowałam na co ten się uśmiechnął
Widziałam w jego oczach radość. Czemu się tak cieszy?
-Ja twoje imię znam .. ale czy ty znasz moje.?- powiedział
-Tak znam.. Louis prawda?- lekko zmrużyłam oczy
-Dokładnie-przytaknął-Muszę przyznać że masz talent do śpiewania , jeżeli ci to nie przeszkadza mogę spytać jak zaczęła się twoja kariera?
-No powiedzmy że zaczęła występować na ulicy , pewnego razu przeszedł koło mnie i dziewczyn jakiś typek z wytwórnia i zaproponował współpracę- powiedziałam na jednym wdechu
Nie chciałam przypominać sobie tamtych czasów.
-Przepraszam jeśli cię uraziłem czy coś -w jego głosie słychać było troskę
-Nie wszystko ok- powiedziałam ogarniając się trochę -Nie wiem jak ty ale ja już chyba wracam do domu.-Powiedziałam.
-Eeh jesteś tu autem?- zapytał zakłopotany
-No-powiedziałam odwracając się
Louis poszedł za mną.
-Mogłabyś podwieźć mnie do domu? To niedaleko-zapytał
-Ok - odpowiedziałam
Drogę do auta przeszliśmy w ciszy.Widać było iskry w oczach Lou gdy zobaczył białe bugatti na parkingu.
Otworzyłam drzwi od strony kierowcy i pokazałam mu głową żeby wsiadał.Obiegł auto i usiadł koło mnie.
-T-to twoje auto?-Zapewne był zaskoczony .
-No- odpowiedziałam bez żadnego zachwytu
-Och- powiedział cicho i zaczął się rozglądać po wnętrzu auta.
W czasie kiedy Louis jarał się że siedzi w moim aucie ja odpaliłam silnik i wyjechałam z parkingu
-Dobrze by było gdybyś mi powiedział gdzie mam jechać - powiedziałam przyciskając pedał gazu.
No i nareszcie mój ulubiony moment jazdy kiedy to mogę jechać szybko i spokojnie.
-Zaraz będzie zakręt-powiedział -Mówię teraz całkiem szczerze całe życie bym musiał zbierać na takie auto- zaśmiałam się z jego wyznania.
-Mam jeszcze trochę takich ,,droższych" aut w garażu- stwierdziłm
-Jestem zaskoczony że taka dziewczyna tak szybko prowadzi- dodał
-Nie lubię cackać się z przestrzeganiem prawa-stwierdziłam
-Mhmm- nadal rozglądał się po aucie